Przejdź do głównej zawartości

Trzy razy "RE"

Kochani, dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami dwiema recenzjami "Bliżej Dalej", a także pewną refleksją.

Najpierw recenzje. Co je łączy? Obie są świetnie napisane - naprawdę, to wielka przyjemność - czytać treść, którą cechuje bardzo dobra konstrukcja, a także taką, która potrafi zaciekawić, przedstawia subiektywną opinię recenzenta, a jednocześnie - nie zdradza zbyt wiele i mówiąc wprost - nie straszy spojlerami.

Co je różni? Jedna z nich jest nie tylko świetnie napisana, ale i bardzo pochlebna. Druga jest równie przyjemna stylistycznie, lecz powściągliwa w ocenie książki.

Pierwszą z nich przeczytacie tutaj:
http://kulturalny-kacik.blogspot.com/2014/11/blizej-dalej-ma-trzeciak.html

Drugą natomiast tutaj:
http://all-you-need-is-book.blogspot.com/2014/11/realizm-magiczny-w-polskim-wydaniu.html

Teraz czas na refleksję. Kolejne recenzje prowadzą mnie niekiedy do bardzo ciekawych wniosków. Otóż zauważyłam, że czytelnicy "Bliżej Dalej" dzielą się (w wieeelkim uproszczeniu!) na takich, którzy kochają Ritę (tę perkusistkę o wielkim sercu) oraz na tych, którym Rita (to szurnięte babsko!) działa na nerwy.
Bardzo się z tego cieszę, bo to oznacza, że Rita żyje naprawdę i wiem o tym nie tylko ja, ale również i czytelnicy. Co więcej, prowadzi mnie to do konkluzji, że powieść "Bliżej Dalej" jest bardzo mocno przez Ritę zdominowana. To by się zgadzało, bo przecież od niej się cała historia zaczęła. Jak to mówiłam podczas rozmowy z Wiolą z "Subiektywnie o książkach", Rita pewnego dnia załomotała do drzwi przyczepy kempingowej w Smołdzińskim Lesie i zażądała opisania swojej historii.

Cieszy mnie to wszystko niezmiernie, zwłaszcza że - o czym wie już pewne wąskie grono odbiorców moich książek - będę stopniowo wciągać Was, moi drodzy Czytelnicy coraz głębiej w wewnętrzny świat swoich powieści - w pewien sposób odrębny od wszystkich innych światów, a w pewien sposób - tak podobny do wszystkiego, co znamy i co będziemy mieli okazję poznać podczas przygody zwanej życiem :).