Przejdź do głównej zawartości

Dzieci i tematy tabu

Ostatnio słuchałam ze swoją córką audiobooka "Pupy, ogonki i kuperki" czyli takiej przewrotnej lektury przeznaczonej dla dzieci, w której omawiano świat zwierząt "od pupy strony".


(Jakby ktoś nie zrozumiał naszej wizji artystycznej, to chodziło o to, że wszystkie pluszaki na powyższym zdjęciu prezentują swoje pupy, ogonki i kuperki.) :)

Jednocześnie, moja córka bardzo lubi opowieści o Misiu Uszatku; ja też, bo kojarzą mi się z moim własnym dzieciństwem. Ale zdałam sobie sprawę, jak bardzo przez te lata (od powstania Uszatka do czasów obecnych) zmieniło się podejście do dzieci. Uszatek jest do bólu moralizatorski i choć go uwielbiam, muszę przyznać, że czasami straszny z niego nudziarz. Przykład: Króliczki znalazły wielką kupę piachu i postanowiły urządzić sobie na niej dziką zabawę w skakanie i zjeżdżanie, a Uszatek przerywał szaleństwa z tym swoim "zróbmy z tego piachu coś pożytecznego".


Z drugiej strony, na naszym rynku wydawniczym (bajek animowanych nie komentuję, bo ich nie znam) jest coraz więcej pozycji, które kiedyś absolutnie by nie przeszły. Takich jak "Nawet księżniczki puszczają bąki", "Mała książka o kupie" czy "Wielka księga cipek".

Jakiś czas temu czytałam bardzo ciekawą monografię popełnioną przez kilkoro duńskich autorów, którzy pisali o tematach tabu w literaturze dla dzieci. Prezentowali oni pogląd, zgodnie z którym w książkach dla najmłodszych nie powinniśmy się silić na ukrywanie pewnych tematów. I mieli tu nie tylko na myśli tematy intymne - jak te wymienione powyżej - ale też tak zwane tematy trudne, jak śmierć, rozstania itp.

Co o tym myślicie - czy w Waszym odczuciu wiele się zmieniło w sposobie wychowania dzieci w ostatnich latach? Co sądzicie o tych zmianach?