Przejdź do głównej zawartości

Frankly, my dear

Czwartkowo nocnie. Komary bzyczą człowiekowi nad uchem i wysysają.
Dziś o mały włos i bym skończyła najnowszą książkę. Ale nie - uparłam się - nie pochopnie. Jeszcze muszę przemyśleć parę spraw.

Inframundo w przedprożu Ziemi Obiecanej - trwają debaty dotyczące tonacji okładki - może będzie jednak jaśniejsza. Ale to już tylko takie gadki - szmatki na ostatki - przed przewaleniem cielska i zepchnięciem go z góry.

Frankly, my dear, I don't give a damn.