Czyli tak: muszka owocowa jest zwierzątkiem małym, ale wypić potrafi. Oporność na alkohol jest nieporównywalna z jakimkolwiek innym stworem (w przeliczeniu na masę). Mimo to, muszka żre przefermentowane owoce naprawdę chętnie tylko wtedy, gdy atakują ją pasożyty.
Wychodzi na to, że picie stanowi naturalną metodę na smutki i jest to typowe, zwierzęce self-medicating. Gdy ostatnio otwierałam drzwi wejściowe pan, który roznosił "Strażnicę" zapytał mnie, jak sądzę - dlaczego ludzkość oddaje się w dzisiejszych czasach tak wielu nałogom.
Odpowiedź:
"Jesień. Brak słońca. Wiatr. Zawody miłosne. Zagubienie. Deszcz."
Takie są moje poglądy. Ale, jak to powiedział Groucho Marx, "Jeśli ci się nie podobają, mam też inne."
Wychodzi na to, że picie stanowi naturalną metodę na smutki i jest to typowe, zwierzęce self-medicating. Gdy ostatnio otwierałam drzwi wejściowe pan, który roznosił "Strażnicę" zapytał mnie, jak sądzę - dlaczego ludzkość oddaje się w dzisiejszych czasach tak wielu nałogom.
Odpowiedź:
"Jesień. Brak słońca. Wiatr. Zawody miłosne. Zagubienie. Deszcz."
Takie są moje poglądy. Ale, jak to powiedział Groucho Marx, "Jeśli ci się nie podobają, mam też inne."