Przejdź do głównej zawartości

P. w O.

Balzac to robił i Joyce to robił. A nawet Prus i Sienkiewicz.
A zatem i mnie wypada.


Lona śni o iguanach. Złodziej okrada pierwszego królika. Chłopiec wpada do jeziora.
Puf! Historia się zaczyna...

Rozdział 1
             - Luciusz? -  spytałem spod zamkniętych powiek.
Żadnej reakcji.
             - Luciusz, do cholery, jeśli znowu zasnąłeś...
Otworzyłem oczy. Nie, nie zasnął. Jechał w skupieniu przed siebie.
             - Mógłbyś mi łaskawie dać jakiś znak, kiedy pytam, czy nie zasnąłeś za kierownicą -  bąknąłem z pretensją, ale on tylko wzruszył ramionami.
             - Nie udawaj niewiniątka. W ostatni wtorek, to co niby było? -  marudziłem.
(Znowu wzrusza ramionami. Patrzy na mnie z miną pod tytułem „nie panikuj”.)
             - Panika to jedno, a ja chciałbym mieć chociaż cień przekonania, że mój zmiennik nie walnie łbem o kierownicę akurat w momencie, kiedy ja -  bezbronny jak niemowlę, będę przechodził z jednej fazy REM w drugą.
(Unosi brwi, wzdycha.)
             - Dobra, nieważne -  westchnąłem w końcu łaskawie. -  Grunt, żebyś dowiózł bezpiecznie moją dupę na miejsce. Już niedaleko. Jak ci się spać chce, to kup na stacji kawę, wypij redbula, zapal papierosa, wciągnij kreskę, napij się barszczu czerwonego -  cokolwiek. Bylebyś nie zasnął.
(Przytakuje znudzony. Robi z prawej dłoni kaczy dziób i kłapie nim. „Bla bla bla”.)
             - Ja niby za dużo mówię, tak? -  obruszyłem się. -  Takie jest twoje zdanie?! Skoro tak, to żałuję, że cię wtedy obudziłem. Byłbyś teraz mokrą plamą na kolumnie tamtego wiaduktu. Oczywiście, ja byłbym drugą plamą, ale trudno -  poświęciłbym się dla dobra ludzkości.
(Śmieje się. Macha ręką.)
Obróciłem się na drugi bok na siedzeniu pasażera. Tak naprawdę wcale nie chciało mi się spać -  patrzyłem, jak drzewa, słupy, latarnie uciekają za szybą samochodową w stronę, z której przybyliśmy.
(Luciusz pstryka w palce.)
Spojrzałem na niego.
(Pokazuje tył samochodu.)
             - Nie, nie chce mi się kłaść na łóżku -  odpowiedziałem. -  Zostanę z tobą, palancie. Za bardzo cenię swoje życie.
Jeździliśmy kampowozem. Nie musiałem się wcale cisnąć na przednim siedzeniu -  mogłem się położyć na łóżku. Luciusz odetchnąłby trochę od mojego paplania. Ale wolałem z nim posiedzieć. Był moim przyjacielem.