Przejdź do głównej zawartości

Dobrych puent, panie Mrożku

To dziwne dla mnie. I smutne. Za bardzo byłam przyzwyczajona do myśli, że pan Mrożek jest żyjący. To takie osobiste, że umiera ktoś, kto sprawił, że w dużej mierze jestem dziś tym, kim jestem. Że w wieku pacyfek, glanów i buntów odkryłam groteskę Mrożka i zobaczyłam świat takim, jakim powinien być widziany.

Sporo lat temu pan Mrożek napisał moją maturę ustną. Pan Mrożek ją też zilustrował. Takim szkicem gdzie ojciec stoi u góry drabiny, a syn u dołu i zastanawia się co się stanie, gdy zamienią się miejscami. Pan Mrożek uczył w taki sposób postrzegać świat.
Niech mu Nicea lekką będzie.
A poniżej jedno z moich najukochańszych arcydziełek, które wyszły spod jego pióra.


"Przyszedł do mnie Kogut, jakiś zmartwiony i podniecony.
- Jest taka sprawa... - zaczął głosem poważnym.
- Ja też myślę, że jest - odparłem - ale jaka?
- Zdaje się, że Lis jest Żyd.
Aż mnie zatkało.
- Skąd wiesz? - zapytałem, kiedy mnie odetkało.
-To się wie.
-Ale dlaczego nie wiedziało się wcześniej?
- Bo najpierw się nie wie, a potem się wie. Zawsze tak jest, nigdy na odwrót.
- To co my teraz zrobimy?
- Przede wszystkim nie trzeba, żeby on wiedział, że my wiemy. Wprawdzie on jest Żyd, ale jednak Lis.
- Słusznie jeszcze by pomyślał, że jesteśmy antysemici.
- Niech by tylko spróbował - wykrzyknął Kogut.
- O czym tak rozmawiacie - zapytał Lis nadchodząc.
- O tym, że my właściwie bardzo lubimy Żydów - zapiał Kogut.
- Przestań... - szepnąłem. - Teraz już mu dałeś do zrozumienia.
- Dlaczego? - zdziwił się Lis. - Żydzi mają zły charakter i biorą kurczątka na macę.
- Ukrywa się - szepnął do mnie Kogut.
- Właściwie to masz rację powiedziałem do Lisa. - Żydzi precz do Palestyny!
- Odwrotnie. Żydzi precz z Palestyny! Zapóźniony jesteś, czy co?
- Nie jestem zapóźniony, tylko mi się pomyliło.
- To przez Żydów - powiedział Lis. - Oni zawsze mylą.
- Widzisz jak udaje? - szepnął do mnie Kogut. - Mówi tyle o Żydach, żeby odwrócić od siebie podejrzenie. Teraz już nie ma żadnej wątpliwości.
- No, są wyjątki - próbowałem załagodzić, bo mi żal było Lisa. Zawsze to kolega choć Żyd. - Niektórzy mylą nienaumyślnie.
- Wszyscy Żydzi mylą naumyślnie, bez wyjątku - stwierdził stanowczo Lis.
- Właśnie po tym się ich poznaje.
Zrobiła się cisza. Lis przyznał się. Nie wiadomo, jak teraz zareagować.
- Co tak nic nie mówicie? - zdziwił się Lis. - Bronicie Żydów?
- My? Nie, tylko tak jakoś... - zaplątał się Kogut.
- Chyba będzie padało - próbowałem zmienić temat.
- Co ty mi tu o pogodzie - zdenerwował się Lis. - Kręcicie coś... A może wy sami jesteście, co?
- My?! - krzyknęliśmy chórem.
- To czego wy tak jakoś dziwnie?
- Chodźmy - powiedziałem do Koguta. - Nie będziemy z nim rozmawiać.
- Słusznie - powiedział Kogut. - Muszą być jakieś granice.
Odwróciliśmy się i zaczęli oddalać.
- Chwileczkę! - zawołał za nami Lis. - Poczekajcie, ja przecież tylko żartowałem!
Ale myśmy odeszli, nie odwracając głowy. Co będziemy przystawać z tym Żydem."