Wakacyjna aura sprzyja. W zasadzie trudno powiedzieć czemu - czy
radości, czy dobremu humorowi...? Na pewno jakiemuś rodzajowi
przyjemnej, letniej głupawki. Skupienie schodzi z czoła, brwi wygładzają
swoje zmarszczenie. Pojawia się błogość i oczęta się przymrużają. Budzi
się tęsknota za wszystkimi miejscami, w których akurat teraz nas nie
ma, a zarazem taka błogość w tym "tu i teraz", w którym trwamy.
Zimą i jesienią najlepiej pisze się na podstawie przemyśleń, zadumy i chmurnych wniosków. Latem piszę emocją i tą pierwotną werwą, która siedzi w każdym z nas.
Wyjeżdżam na czas jakiś. Będę miała wielką przyjemność prowadzić przez najbliższe dwa tygodnie obóz literacki w samym sercu gór. Czego chcieć więcej?
Na osłodę rozstania zostawiam fragmenty wywiadu w radiowej Czwórce, który - z "lekkim" bo zaledwie półrocznym opóźnieniem trafia na bloga.
Au revoir Shoshanna!
Zimą i jesienią najlepiej pisze się na podstawie przemyśleń, zadumy i chmurnych wniosków. Latem piszę emocją i tą pierwotną werwą, która siedzi w każdym z nas.
Wyjeżdżam na czas jakiś. Będę miała wielką przyjemność prowadzić przez najbliższe dwa tygodnie obóz literacki w samym sercu gór. Czego chcieć więcej?
Na osłodę rozstania zostawiam fragmenty wywiadu w radiowej Czwórce, który - z "lekkim" bo zaledwie półrocznym opóźnieniem trafia na bloga.
Au revoir Shoshanna!