Przejdź do głównej zawartości

Brzask

Niby uważam się bardziej za sowę, niż za skowronka. Sądzę też, że zachody słońca są bardziej romantyczne od wschodów. Ale tu nie chodzi o romantyzm. Chodzi o to, że na przełomie nocy i dnia (a nie dnia i nocy!) dzieją się rzeczy magiczne, które można zaprząc do trybów własnej wyobraźni.

Gdy noc jeszcze opiera się siłom jasności, w umyśle dzieją się niesamowite rzeczy - rozum śpi, ale demony zamiast się budzić, zaczynają snuć opowieści. Głowa jest wolna - nie zaprzątają jej jeszcze żadne przyziemne sprawy. Jest jasna, a po świecie nadal krążą nocne stwory i zjawiska, które za dnia tracą moc.

W tym pierwszym westchnieniu dnia, gdy jest on jeszcze słaby i cherlawy tkwi największy potencjał twórczy jaki może wykreować pulchna i leniwa doba.

To właśnie dziś - gdy noc zaczynała powoli ustępować brzaskowi, mojej podopiecznej - doktor Kern przytrafiło się coś niesamowitego. To coś na zawsze zmieni jej życie i postrzeganie. Mam nadzieję, że zmieni również postrzeganie tych, którzy o niej przeczytają.

To właśnie dziś o brzasku skończył się pewien rozdział w życiu doktor Kern. A w mojej książce skończyła się Część Pierwsza.