Przejdź do głównej zawartości

Apeluję

Nie tylko na początku bloga, czy Facebooka, które dzielnie donoszą w moim imieniu o sprawach książkowych i drobnych przemyśleniach...
Nie tylko na początku wydawania książek...
Lecz na początku pisania w ogóle...

Postawiłam sobie taki priorytet - że nie będę wypowiadać się na tematy polityczne i w ogóle na temat tak zwanych zagadnień aktualnych. Ja wiem, że jest wielu pisarzy, wielu literatów, którzy się tym zajmują i uważam, że robią dobrą robotę; dostają za nią nagrody, są dostrzegani i doceniani.

To bardzo dobrze.
Ale to nie moja nisza.

Literatura, którą ja reprezentuję i chcę reprezentować nigdy nie odpowiada na pytania. Moja literatura jest jedynie od zadawania pytań. A te z kolei dotyczą rzeczy ponadczasowych. I owszem - bardziej ciekawi mnie w zakresie literackim skąd pochodzimy, kim jesteśmy jako ludzie, dlaczego kochamy i dokąd zmierzamy, niż to, jaka polityka nas zbawi lub pogrzebie.

Zawsze od argumentacji i pisania o rzeczach doczesnych odstręcza mnie jedna myśl. Że tych wszystkich "pewnych swego zdania" ludzi i tak nie przekonam. Szkoda mi fotonów, które ogrzewają Ziemię i przepływają między organizmami, bo przecież energia przepływa. Szkoda mi słów i szkoda własnego smutku.

Różnimy się i różnić się będziemy. I bardzo dobrze. Ja to naprawdę doskonale rozumiem, bo sama od wielu lat dzielę życie z mężczyzną, z którym zgadzam się jedynie w fundamentalnych kwestiach :).

Dlatego nie chodzi mi o to, żeby zmienić czyjekolwiek zdanie. Apeluję jedynie o umiar. Powiem Wam coś - gdy ktoś mnie pyta o zdanie w jakiejś kwestii to mam wrażenie, że aby odpowiedzieć na jedno, maleńkie pytanie musiałabym żyć na świecie kilkaset lat i to najlepiej przeżyć nie tylko jedno, małe życie, ale dziesiątki żyć w różnych kulturach, w różnych krajach. Czasem mam ochotę mieć ekspertów od każdej dziedziny; specjalistów, których opiniami mogłabym się posiłkować w czasie wydawania jakiejkolwiek opinii.

Jak można wypowiadać się z taką pewnością o sprawach, których nie widzieliśmy na własne oczy, których nie poczuliśmy na własnej skórze? I jednocześnie - wypowiadać się z taką dozą nienawiści...

Nie apeluję o zmianę czyjegokolwiek zdania. Ja nie wiem, jak jest dobrze, jak jest źle. Ja nie wiem, kto ma rację. A może nie ma jednej "racji", nie ma jednego "dobrze", co o tym myślicie?

Apeluję o więcej pytań i mniej odpowiedzi. Apeluję o refleksję.