Pytania o książki... odc. 1 "Co to jest Eskultor i gdzie (oraz kiedy) rozgrywa się akcja większości moich książek?"
Ponieważ raz na jakiś czas zdarzy mi się usłyszeć pytanie dotyczące treści którejś z moich książek, postanowiłam odpowiedzieć na te najważniejsze pytania właśnie tutaj.
Pierwsze pytanie, na jakie chciałabym odpowiedzieć brzmi: "Co to jest Eskultor i gdzie (oraz kiedy) rozgrywa się akcja większości moich książek?"
Mogłabym powiedzieć, że Eskultor jest miejscowością fikcyjną. Ale to byłoby zbyt okrutne. Ono nie jest fikcyjne - ono żyje i funkcjonuje, tyle że nie znajdziecie go na żadnej mapie. Pierwszy raz nazwa tej miejscowości pojawiła się w książce, która nigdy nie ujrzała światła dziennego pt. "Czego się boisz, Triz?" (była to jedna z moich pierwszych powieści, którą do tej pory traktuję jako trening). W Eskultor rozgrywa się również część akcji "Inframundo" (gdy Laudo wyjeżdża do Dużego Miasta), "Bliżej Dalej" (gdy Rita wyrusza tam na poszukiwanie informacji o Stelli) oraz "Dwóch żyć Kiki Kain" (kiedy to Kika porzuca dotychczasowe życie).
W każdym z powyższych przypadków Eskultor jest tym samym miastem, a w kilku scenach bohaterowie mijają te same miejsca, spotykają tych samych ludzi itp. Gdybym miała powiedzieć, jakiego miasta (realnego) jest najwięcej w Eskultor to z pewnością wskazałabym Lublin. Podobnie jak w Lublinie, panuje tutaj artystyczna atmosfera, pełno tu wąskich, brukowanych uliczek, knajpek i tajemniczych zaułków. Podobnie jak w Lublinie - czuje się tu nieustanny powiew weny i ma się głowę pełną wspomnień i pragnień.
Ale są też różnice. Po pierwsze, Eskultor jest znacznie większym miastem. Po drugie, leży nad bardzo dużą rzeką (o tej samej nazwie), czego o Lublinie powiedzieć nie można. Poza tym, architektonicznie czerpie w wielu miejscach z Lublina (na przykład, w obu tych miastach znajduje się cudowna uliczka Ku Farze, na której kiedyś mieszkałam). Jednocześnie, posiada swoje własne konstrukcje, których w Lublinie brak. Najsłynniejszą z tych konstrukcji jest most nad rzeką Eskultor - jego wygląd można porównać na przykład do mostu we Florencji.
Tak na przykład wygląda wejście na dziedziniec kamienicy Teodora z powieści "Dwa życia Kiki Kain":
Tak przedstawia się już sam dziedziniec:
A tak wygląda psiak, który mu przegryzł oponę w rowerze, gdy spieszył się na spotkanie z Radkiem w sprawie pisania historii na zlecenie:
Podobnych smaczków kolekcjonuję znacznie więcej, ale nie wszystkimi chcę się dzielić z czytelnikami :). Muszę pozostawić dla siebie pewne tajemnice. Przyznam jednak, że sporo podróżuję i czasami jakiś budynek, jakiś most, krajobraz, czy porzucona kwiaciarnia po prostu "uśmiechną się do mnie" (czy raczej hukną mnie w łeb) i w jednej sekundzie dociera do mnie, że jest to jakiś obiekt, który należy do jednego z moich bohaterów lub jakieś ważne dla niego miejsce. Momentalnie umieszczam to w swojej fabule. W takich sytuacjach widzę dwie możliwości - albo Eskultor pełne jest rupieci, które gdzieś kiedyś znalazłam i się nimi zainspirowałam... Albo moi bohaterowie opuszczają czasem swój świat i porzucają na mojej drodze swoje rzeczy osobiste, zakątki, myśli i tak dalej...
Ale dlaczego w ogóle tworzę takie miejsca? Czemu nie opiszę po prostu - że coś się działo tu i tu...? A dlaczego Marquez stworzył Macondo? A Terry Pratchett - swój Dysk? Bo to miejsce dużo silniej podlega działaniu mojej wyobraźni. Jeśli to będzie konieczne - zniszczy je trzęsienie ziemi, a jeśli zapragnę - na drzewach wyrośnie wata cukrowa. Rzecz w tym, że to jest równoległy wszechświat, w którym wiele wydarzeń może być analogicznych do naszego świata. Nie wyklucza to jednak działania "czegoś więcej", "czegoś tajemniczego", niezgłębionego, niepoznanego.
Ponadto - w moich dotychczasowych książkach zazwyczaj brak określenia czasu (a niekiedy i miejsca) akcji. To dlatego, że chciałabym, aby część z tych wydarzeń - jakkolwiek są one osadzone w znanych nam realiach - miała miejsce "potencjalnie zawsze" i "potencjalnie wszędzie". Niekiedy zaś nie zależy mi na tej uniwersalności, zależy mi natomiast na tym, żeby czytelnik sam odnalazł odpowiedzi na pewne pytania. Żeby sam poszukał poszlak i domyślił się pewnych rzeczy. A dodam jeszcze, że zostawianie takich symboli - niczym w grze w podchody - jest moim największym hobby i zawsze - w każdej mojej książce znajdziecie ich całe mnóstwo.
Tylko nie zawsze wszystkie widać na pierwszy rzut oka...







