Wiele się mówi o postanowieniach noworocznych. I to najczęściej w negatywnym kontekście.
A że nie są realizowane.
A że to bez sensu.
A że człowiek się nimi tylko oszukuje.
No to ja na opak - stanę w obronie tychże postanowień.
Po pierwsze - na mnie to działa. Mogę przez długie dni siedzieć w brudnej chałupie i nie przejmować się furą niezmytych naczyń oraz kotami kurzu błąkającymi się po kątach. A potem jak postanowię, że czas na zmianę, przemieniam się w istne tornado i trzeba na mnie uważać, bo w amoku mogę powyrzucać nie tylko śmieci, graty, ale i paru domowników.
A potem wszystko można ZACZĄĆ. Nawet jeśli nie od nowa, to i tak ZACZĄĆ. Oczyścić przestrzeń oraz głowę i w tej odświeżonej przestrzeni spojrzeć na wszystko w inny sposób.
Tak samo z Nowym Rokiem. Może nie robię sobie jakichś konkretnych postanowień noworocznych w stylu: będę poprzestawać na jednym kieliszku albo nie łyknę więcej niż trzy kubki kawy na dobę. Ale myślę o tym, co było dla mnie ważne w minionym roku i jak na tym wyszłam. Zastanawiam się, czy to nadal jest dla mnie ważne, a jak nie - do wora i do kosza. Myślę sobie - czego bym chciała w kolejnym roku swojego życia i czy by się to dało zrobić. A jeśli by się dało - to jak.
Pozostaje też druga kwestia. Załóżmy, że postanowienia noworoczne to tylko bujda i oszukiwanie samego siebie...
No i co z tego?
Człowiek od zarania dziejów uwielbia oszukiwać siebie i swoje zmysły. I może nie zawsze na dobre mu to wychodzi, ale też nie popadajmy w skrajności. Bo człowiek bezwzględnie uczciwy jest jak postmodernistyczna sztuka - niby ma przekaz i wartość, ale jakoś nie chce się przebywać w jej towarzystwie.
A Wy - macie jakieś postanowienia noworoczne?
A że nie są realizowane.
A że to bez sensu.
A że człowiek się nimi tylko oszukuje.
No to ja na opak - stanę w obronie tychże postanowień.
Po pierwsze - na mnie to działa. Mogę przez długie dni siedzieć w brudnej chałupie i nie przejmować się furą niezmytych naczyń oraz kotami kurzu błąkającymi się po kątach. A potem jak postanowię, że czas na zmianę, przemieniam się w istne tornado i trzeba na mnie uważać, bo w amoku mogę powyrzucać nie tylko śmieci, graty, ale i paru domowników.
![]() |
Bo NOWE jest tam, gdzie nas jeszcze nie było. Albo gdy to byliśmy inni MY. |
A potem wszystko można ZACZĄĆ. Nawet jeśli nie od nowa, to i tak ZACZĄĆ. Oczyścić przestrzeń oraz głowę i w tej odświeżonej przestrzeni spojrzeć na wszystko w inny sposób.
Tak samo z Nowym Rokiem. Może nie robię sobie jakichś konkretnych postanowień noworocznych w stylu: będę poprzestawać na jednym kieliszku albo nie łyknę więcej niż trzy kubki kawy na dobę. Ale myślę o tym, co było dla mnie ważne w minionym roku i jak na tym wyszłam. Zastanawiam się, czy to nadal jest dla mnie ważne, a jak nie - do wora i do kosza. Myślę sobie - czego bym chciała w kolejnym roku swojego życia i czy by się to dało zrobić. A jeśli by się dało - to jak.
Pozostaje też druga kwestia. Załóżmy, że postanowienia noworoczne to tylko bujda i oszukiwanie samego siebie...
No i co z tego?
Człowiek od zarania dziejów uwielbia oszukiwać siebie i swoje zmysły. I może nie zawsze na dobre mu to wychodzi, ale też nie popadajmy w skrajności. Bo człowiek bezwzględnie uczciwy jest jak postmodernistyczna sztuka - niby ma przekaz i wartość, ale jakoś nie chce się przebywać w jej towarzystwie.
A Wy - macie jakieś postanowienia noworoczne?