Przejdź do głównej zawartości

Niemen i tajemniczy ptak

Postanowiłam przytoczyć tutaj oraz podsumować wątek, który w ostatnich dniach poruszyłam wraz ze znajomymi - ornitologami, biologami, ale również "zwykłymi" pasjonatami przyrody. Przytaczam to po pierwsze dlatego, że uważam wątek za ciekawy, a po drugie - ponieważ liczę na to, że ta zagadka zostanie kiedyś w końcu rozwiązana :).

Rzecz dotyczy fragmentu powieści "Nad Niemnem", w którym pani Eliza Orzeszkowa opisuje następującą scenę:

"Wtem na tym tle złotym zamajaczyły białe, skrzydlate plamy lecące nad rzeką, to niżej, to wyżej, ku zielonej górze. Były to ptaki dziwne i piękne, duże, niepokalanie białe, szerokoskrzydłe, z dziobami i nogami ognistej barwy. Ze dwadzieścia ich było; wyglądały jak napowietrzne lilie o ognistych łodygach i strzałach. [...] wzbiły się wysoko i ciężkie, milczące, poważnym, lekko szumiącym lotem popłynęły dalej, dalej, znad wody spłaszając malutkie wobec nich i trwożliwe przed nimi uciekające rybitwy.
[...]
- To są morskie wrony. [...] Nie każdego roku przelatują one tędy; podczas i kilka lat ich nie widać, potem pokażą się znowu, przelecą i polecą Bóg wie dokąd!"

Pytanie brzmi - jaki gatunek ptaka oglądali wtedy Justyna oraz Jan. Od razu powiem, że nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie, a już na pewno - ja (ani żaden z moich znajomych, którzy próbowali zagadkę rozwikłać) tej odpowiedzi nie znam.

Jakiż to tajemniczy ptak zawędrował nad malownicze krajobrazy rzeki Niemen...?

Ptak musi być spory - większy od rybitwy. Musi migrować latem; rzadko, ale jednak co parę lat zapuszczać się nad tereny nad Niemnem (a przynajmniej tak było drzewiej, bo nie jest powiedziane, że jego zwyczaje pozostały identyczne do dziś). Musi preferować stada około dwudziestu osobników. Musi być "niepokalanie biały", mieć prawdopodobnie żółte nogi oraz dziób (w innych fragmentach powieści porównanie do barwy ognistej otrzymują kwiaty i przedmioty koloru żółtego). Musi być ponadto niczym lilia w locie i szerokoskrzydły :)

Dodatkowa, bardzo mocna, ale wprowadzająca dodatkowe zamieszanie poszlaka jest taka, że ptak ten nosił (a może i nosi nadal) nazwę ludową "morska wrona".

Podsumowując wszelkie domysły i dociekania napiszę, że mianem morskiej wrony - według książek z owych czasów, takich jak "Ptaki Krajowe" Taczanowskiego określano mewę żółtonogą, która jednak ni jak nie jest niepokalanie biała - ma niemal czarne siodło.

Mewa żółtonoga - jak widać - ni jak nie jest "niepokalanie biała", mimo, iż nazywano ją "morską mewą", a zatem pasowałaby do opisu (źródło zdjęcia: www.kuling.org.pl)

 I powstała wielka wątpliwość... Co to za tajemniczy ptak? Czy w opisie Orzeszkowej (nie chce mi się wierzyć w tę wersję) pojawił się błąd? Czy nie możemy dociec, jaki rodzaj ptaka tam się zapuszczał? A może odpowiedź jest jeszcze inna...?