Przejdź do głównej zawartości

Zabierz książkę na wakacje!

Rzeczywiście, zgadzam się w pełni z hasłem akcji Wydawnictwa Kobiecego - "Kobieto, zabierz książkę na wakacje!". Oczywiście, zamiast "kobieto" równie dobrze można by tu wstawić "człowieku" :).


Zgadzam się w pełni ze wszystkimi akcjami promującymi czytelnictwo i popieram je całkowicie. A jednak zawsze gdy mam kogoś przekonywać do czytania, zabierania książki na wakacje, do poczekalni, czy w ogóle - do włożenia jej do torebki i noszenia zawsze przy sobie czuję się dziwnie. Dlaczego? A no dlatego, że sprawa czytania książek wydaje mi się tak oczywista, że aż głupio mi mówić żeby ktoś czytał i miał przy sobie zawsze książkę. To tak, jakbym miała kogoś przekonywać do hasła: "Człowieku, jedz i pij!", "Człowieku, oddychaj!" albo "Człowieku, kochaj, żyj, pragnij!".

Czytanie i bliskość książek wydaje mi się być czymś tak naturalnym, że aż trudno mi się kogoś do tego przekonuje. Przekonywać mogę do robienia sobie testów diagnostycznych albo do jedzenia pięciu porcji warzyw i owoców, bo obie te sprawy również są bardzo istotne, a jednak nie zawsze wszystkim wychodzą naturalnie.

Pobyt na wakacjach bez książki przyprawia mnie o jakiś rodzaj niepewności, lęku. A co jeśli znajdę się nad malowniczym jeziorem, położę się na brzegu wsłuchując się w śpiewy ptaków i przyjdzie ochota na czytanie, a ja nie będę miała książki? Co wtedy?! Albo gorzej - przyjdą dwa deszczowe dni i będę miała ochotę zaszyć się w śpiworze i w głębi duszy cieszyć się z tego, że mogę się tak po prostu zaszyć i poczytać? Bez książki wtedy ani rusz.

Nie wspomnę o poczekalniach, autobusach i pociągach. Czekanie na lekarza, czy na swój przystanek / stację bez książki w garści to głęboki dyskomfort. Zupełnie jakby ktoś mi zabierał te minuty z życia. A z książką? Pełna satysfakcja.

Nigdy też nie wiem, co mam powiedzieć komuś, kto mi mówi, że nie ma czasu na czytanie. Albo że książki są drogie. W moim umyśle dochodzi wtedy do rozczłonkowania motywacji i rozszczepu argumentacji. Innymi słowy - moim szarym komórkom opadają ręce (aksony) i nie mówię nic.
I teraz też nic na ten temat nie powiem.

Za to pokażę Wam zdjęcia z warsztatów i spotkania autorskiego, które odbyły się w Gdańsku pod Żółwiem. Ci którzy nie byli wtedy w Trójmieście - uwierzcie mi - powiedzieć, że tego dnia było urwanie chmury to naprawdę mało. Dlatego tym, którzy na warsztaty dotarli należy się medal odwagi.








Dziękuję też bardzo za podsyłanie mi linków do recenzji "Dwudziestu siedmiu snów". Postaram się je systematycznie zamieszczać :). A tymczasem zachęcam do przeczytania dwóch z nich.

Tak pisze o powieści Janina Mazurek z Półek z Książkami (www.polkizksiazkami.pl):

http://polkizksiazkami.pl/ksiazki/ksiazki-dla-doroslych/marta-alicja-trzeciak-dwadziescia-siedem-snow-recenzja.html

A tak pisze Daria z Krainy Zwanej Książką:

http://krainaksiazkazwana.blogspot.com/2016/07/dwadziescia-siedem-snow-marta-alicja.html