Lato pokazuje wyraźnie, że jeszcze wiele ma do powiedzenia. Ale to nie zmienia faktu, że jego dni są już policzone. Pięknie umalowane i przystrojone - odlicza godziny do wybicia północy.
Zdałam sobie z tego sprawę dzisiaj podczas porannej przechadzki - widząc, jak zachowują się zwierzęta i cała przyroda w ogóle.
Jest pięknie, ciepło - i oby tak zostało jak najdłużej. Ale zegar tyka i czuć to wyraźnie podczas każdego spaceru.
Światło ma już inny kolor...
Słońce inaczej już zachodzi nad wodą...
Ale nadal jest przepięknie.
Nie wiem czy to z powodu tego (na razie ledwo dostrzegalnego, lekko tylko wyczuwalnego pod skórą) zbliżającego się kresu lata, czy z jakiejś innej przyczyny, ale zabrałam się znowu choć trochę za porządki.
Po pierwsze, uzupełniłam wreszcie Galerię. Możecie tam znaleźć zdjęcia ze spotkań i nie tylko.
Po drugie, uaktualniłam Recenzje.
No i po trzecie - doszłam w końcu do ładu ze zdjęciami "Dwudziestu siedmiu snów" wykonanymi przez czytelników. Znajdziecie je w albumie, po kliknięciu na poniższe zdjęcie.
To by było na tyle, jeśli chodzi o porządki. A teraz wracam do spraw ważniejszych, czyli do kończenia najnowszej powieści. Pracuję nad nią od listopada zeszłego roku i mam nadzieję ukończyć ją do października. Niby znam już na wylot każdego z bohaterów, ale wciąż nie mogę się zdecydować na tytuł. Nadal mam wrażenie, że oni mają coś jeszcze do powiedzenia.
Zupełnie jak to tegoroczne lato...