Bywa, że jesteśmy agresywni. Bywa, że ta agresja objawia się nie w czynach, ale w słowach. Stosowanie przemocy słownej ma ten sam cel co stosowanie "zwykłej" przemocy - zranienie przeciwnika, trzymanie go na dystans, sprawienie by poczuł się gorzej. Ale jest pewien szczególny rodzaj agresji słownej, który dziś jest "modny". Chodzi mi oczywiście o tak zwany hejt.
Hejterem jest osoba, która używa mowy nienawiści - zazwyczaj anonimowo, zazwyczaj w Internecie. Zawsze się zastanawiam - co sprawia, że ludzie mają potrzebę by obrzucić kogoś błotem. Nie będę teraz wnikać w psychologiczne podstawy tego zjawiska bo to za duży temat. Zamiast tego powiem Wam ciekawostkę. Podobno hejterzy stanowią w każdej społeczności (w tym przede wszystkim internetowej) około 7%. Tak, stanowią ZNACZNĄ mniejszość. Ale jednak wybijają się na pierwszy plan. Bo jeśli ktoś nie hejtuje to go nie widać. A jeśli rzuca wyzwiskami - dostrzegamy go z daleka.
![]() |
Krzyk słychać z daleka. A ciszę - tylko z bliska. |
Druga ciekawostka jest taka, że znaczna większość hejterów to osoby, które zajmują się hejtem "z doskoku", okazjonalnie. Czyli przez większość czasu są poprawnymi, miłymi użytkownikami Internetu, aż tu nagle - postanawiają użyć mowy nienawiści. Z zawiści, z ciekawości, z powodu złego humoru itp.
Może więc to jest trochę tak, że hejterzy stanowią 7% naszej społeczności, ale też w każdym z nas jest 7% hejtera. Mieliście kiedykolwiek ochotę porobić komuś wokół pióra?
Tak troszkę?
Niegroźnie?
Anonimowo?