Wiedza i dostęp do niej wydaje nam się dziś czymś naturalnym, czymś co nam się w oczywisty sposób należy. Powiem więcej - czasami mamy dość tej wiedzy, bo nie chce nam się jej przyswajać (noc przed egzaminem na studiach, szkolenie w pracy, wkuwanie słówek z języka obcego).
Tymczasem wiedza to smakołyk i danie główne na raz. Jeśli umiesz czytać to znaczy, że w ważnej dla Ciebie sprawie możesz poprosić o opinię Dalajlamę, Chrystusa, Jane Austen albo Ernesta Hemingwaya. Możesz wejść w dialog z tymi, którzy żyli wieki temu i żyją nadal. Czasami możesz nawet liznąć nieco wiedzy z przyszłości (patrz: wizjonerzy tacy jak Lem, którzy wiele lat temu opisywali trafnie to, co spotyka nas dziś).
Mam wrażenie, że nie doceniamy na co dzień, z jak wielką potęgą możemy obcować siedząc pod kocem, pijąc gorącą herbatę i po prostu... czytając :).
