Przejdź do głównej zawartości

Człowiek podwórkowy

A wiecie co? Ostatnio niczego na blogu nie pisałam, bo mi się NIE CHCIAŁO. Tak, zgadza się - nie chciało mi się. Nawet nie chodziło o to, że nie miałam nic ciekawego do powiedzenia, czy podzielenia się. Nieprawda też, że nie miałam czasu. Po prostu - po wielu dniach beznadziejnej pogody nagle pojawiło się słońce. I ten zapach. Może nawet nie wiosny. Raczej lata.

Bo ja to jestem takie zwierzę podwórkowe. Jak na kogoś, kto trudni się pisaniem, niepokojąco mocno związana jestem z tym, co na zewnątrz domu. Chyba nigdy tak naprawdę nie wyrosłam z dzieciństwa i z przesiadywania na trzepaku.

W domu trudno mi usiedzieć bezczynnie. Jeżeli nawet mam taką możliwość, zaraz zabiorę się za jakieś sprzątanie, ogarnianie, za pracę, załatwianie spraw.

A gdy jestem na podwórku... Czas niech leci swoim tempem - ja tu sobie chłonę klimat ;)

I my tak sobie ostatnio na tym podwórku spędzaliśmy/łyśmy życie. Homo podwórkensis