Przejdź do głównej zawartości

Buty i czas

Mówią, że z czasem to jest tak, jak z butami. Wygodne buty nie mogą być ani za małe, ani za duże. Podobnie z czasem - człowiek nie powinien mieć go ani za dużo, ani za mało jeśli ma się dobrze czuć.

W tym temacie przypomina mi się taka znana bajka o królewnie, która była ciągle smutna i wciąż płakała. Król - jak to w bajkach bywa - ogłosił, że temu, kto uszczęśliwi jego córkę odda jej rękę oraz pół królestwa. Pominę tu omówienie wątku szowinistycznego i całkowitego ubezwłasnowolnienia nieszczęsnej królewny.



Oczywiście różni piękni panowie próbowali księżniczkę pocieszyć lub rozbawić, ale żadnemu z nich się to nie udało. Kiedy już nadzieja umarła, na dworze pojawił się szewczyk, który wpadł na pewien pomysł. Wykonał dla królewny buty i kazał je nosić przez cały tydzień (miesiąc? rok? - zależnie od wersji bajki). Buty były za małe i bardzo niewygodne, dlatego królewna płakała jeszcze bardziej i była jeszcze smutniejsza. Po upływie stosownego czasu szewczyk nakazał zdjęcie nieszczęsnej niewygodnego obuwia i... zgadnijcie, co się stało? Zgadza się - królewna nareszcie doceniła swój żywot, roześmiała się serdecznie, szewca z miejsca oczywiście pokochała i żyli długo oraz szczęśliwie.

Ja jestem takim typem królewny, który nie potrzebuje szewczyka. Prawdopodobnie mogłabym mieć dobre, wygodne (nie za duże, nie za małe) buty. Ale z jakiegoś powodu zawsze wskakuję w te za małe. Wniosek? Czy jest na sali jakich psychoterapeuta? ;)