Przejdź do głównej zawartości

Cmentarzysko marzeń

Często przekonuje się nas, że o wszystkie marzenia trzeba walczyć do krwi ostatniej. Że nie wolno nam spocząć, póki nie osiągniemy celu. Nie zgadzam się z tą retoryką rodem z amerykańskiej filmografii. Owszem, są marzenia, które zostają z nami na długo; nawet na zawsze. Ale wiele marzeń zmienia się razem z nami. Gdy byłam mała marzyłam o wagonie pełnym lodów pistacjowych. Teraz jestem dorosła i mogłabym zrealizować to marzenie. Ale ja się zmieniłam i moje pragnienia także.


Uwielbiam to cmentarzysko marzeń, które każdy z nas nosi w sobie, bo ono jest jak zmarszczki na naszej skórze - opowiadają naszą historię.

Kiedyś marzyłam o tym, że zamieszkamy z moim ukochanym w latarni morskiej. Ocean będzie roztrzaskiwał się o brzeg, a my będziemy tak trwali - z dala od wszystkiego.


Ale od dawna już wiem, że nie lubię izolacji; a na pewno nie na dłużej. To marzenie we mnie żyje - w mojej prywatnej kolekcji przebrzmiałych pragnień. Zaklęte w bursztynie i zatrzymane jak uwięziony komar.

Moje, ale nie-moje. :)