Przejdź do głównej zawartości
Podróże w czasie naprawdę są możliwe.

Siedzę sobie z córką na placu zabaw w Bułgarii. Słońce świeci, czapki zdjęte, kurtki porozpinane. Przebiśniegi opanowały cały teren. Czyli to wiosna.

Przyjeżdżamy do Polski - w odwiedziny do mojej mamy. Śniegu po kolana, lepimy bałwana i igloo, zjeżdżamy na sankach. Czyli to zima. Ale następna po tej wiośnie, czy poprzednia?

Wyjeżdżamy od mojej mamy i jedziemy do rodziny w innym mieście. Wchodzimy do domu, a tu nadal choinka (ubrana!), sianko na stole i świeczka Caritasu. Czyli Święta Bożego Narodzenia. Tylko które? Następne, czy poprzednie?

Ja już się w tym wszystkim gubię. ;)

I tylko jedno mnie w tym wszystkim dziwi - jak to możliwe, że taki wytrawny podróżnik w czasie jak ja ma go tak mało, tak strasznie mało?